Po artykule na temat pisemnej części egzaminu na tłumacza przysięgłego nadszedł czas na wpis o części ustnej.
Ustna część egzaminu polega na tłumaczeniu konsekutywnym dwóch tekstów z języka polskiego na język angielski oraz tłumaczeniu a vista z angielskiego na polski. Każdy z nich ma długość około 200-250 słów. Niestety znacznej części kandydatów nie udaje się zdać tej części, co jest szczególnie przykre, bo oznacza, że trzeba jeszcze raz podejść do części pisemnej (ponownie złożyć podanie, uiścić opłatę, czekać na wyznaczenie terminu).
Zacznę od tego, że tłumaczenie ustne rządzi się innymi prawami niż tłumaczenie pisemne. Powtarzam to do znudzenia. Oczywiście najważniejsze jest przekazanie komunikatu, ale niekiedy trzeba go uprościć. Nie ma możliwości skorzystania ze słownika, dlatego tak ważne jest zrozumienie tekstu jako całości i znajomość kontekstu, aby można było zastosować tłumaczenie opisowe/ogólny termin. Nie czarujmy się, na tłumaczeniu ustnym w warunkach egzaminacyjnych nie jesteśmy w stanie przekazać 100 procent treści. Na pewno zdarzą się wypuszczenia, na które warto się przygotować, żeby nie spanikować, nie stracić kontroli nad tekstem (i nad sobą) i wyjść z egzaminu z twarzą.
1. Tłumaczenie a vista
Na zapoznanie się z każdym z tekstów do tłumaczenia a vista mamy 2 minuty. To zdecydowanie wystarczy na przeczytanie ze zrozumieniem. To również czas na przeprowadzenie szybkiej analizy składniowej. Tłumaczenie od lewej do prawej niestety nie zawsze się sprawdza, ponieważ kolejność elementów w zdaniu w języku źródłowym niekoniecznie będzie taka sama jak w języku docelowym. Najlepiej zacząć od namierzenia podmiotu i orzeczenia. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je podkreślić lub wyróżnić w inny sposób, ułatwiając sobie tym samym poruszanie się po tekście.
Jestem tłumaczem konferencyjnym i dlatego tłumaczenie ustne nie wiąże się dla mnie z żadnym dyskomfortem, ale wiem, że dla niektórych jest to czynność wysoce nieprzyjemna. Oznacza to, że kandydaci chcą mieć to jak najszybciej za sobą. To z kolei prowadzi do błędów, pomijania informacji i utraty kontroli nad tekstem. Tylko spokój może nas uratować. Nie zakładajmy, że tłumaczenie tekstu a vista będzie brzmiało jak czytanie. Może z czasem, ale na egzaminie niekoniecznie. Najlepsza rada, jakiej mogę Wam udzielić, brzmi: powoli. A to dlatego, że na 50 punktów możliwych do uzyskania za tłumaczenie jednego tekstu tylko 5 punktów można uzyskać za poprawność fonetyczno-intonacyjną, dykcję i płynność wypowiedzi. Warto zatem zwolnić kosztem płynności i skupić się przede wszystkim na poprawnym tłumaczeniu komunikatu, odpowiednim doborze terminologii i poprawności leksykalnej i gramatycznej, ponieważ za to przyznaje się najwięcej punktów.
2. Tłumaczenie konsekutywne
Najczęściej popełnianym błędem przez moich studentów jest notowanie. Nawet nie chodzi o to, że coś źle notują. Chodzi o sam fakt notowania. Zauważam u nich nieodpartą chęć notowania całych zdań, przez co nie skupiają się na komunikacie i mają tylko to, co zanotowali. A że notują w pośpiechu, zazwyczaj nie są w stanie tego odczytać i ostatecznie nie mają niczego. Odczytywane przez egzaminatora fragmenty są na tyle krótkie, że zapamiętanie informacji nie wymaga nadprzyrodzonych zdolności. Jestem przekonana, że nie ma potrzeby notowania całości, wystarczy zanotować ewentualne liczebniki, nazwiska, nazwy własne, łączniki (ale, więc, jeśli). Rozbudowane modele notacji (np. Sztuka notowania: Poradnik dla tłumaczy konferencyjnych, Gillies, A.) zdają egzamin w przypadku kilkuminutowych tłumaczeń konsekutywnych.
Ćwiczenia przed egzaminem warto zacząć od tłumaczenia intralingwalnego, to znaczy parafrazy na ten sam język. Skupiamy się na komunikacie i zapamiętujemy najważniejsze informacje. Polecam również bazę tekstów dostępną na stronie: https://webgate.ec.europa.eu/sr/. Jeśli nie mamy pod ręką nikogo, kto mógłby udzielić feedbacku, warto nagrywać swoje tłumaczenia i następnie analizować je we własnym zakresie.
Według statystyk około połowa kandydatów zdaje egzamin pisemny, a egzamin ustny jedynie około 1/3 z nich. Dlaczego? Zdaje się, że kandydaci za późno zaczynają ćwiczyć tłumaczenia ustne (zazwyczaj dopiero kiedy dowiedzą się, że udało się zdać egzamin pisemny, a to zdecydowanie za późno).
Na wyniki trzeba poczekać kilka tygodni (w dniu egzaminu ustnego członek komisji informuje kandydatów, kiedy można spodziewać się wyników, i podaje numer telefonu, pod który należy w tej sprawie zadzwonić). W związku z tym, że egzamin jest nagrywany na dyktafon i nie jest oceniamy na bieżąco, komisja kontroli gier i zakładów niekoniecznie zwraca na nas uwagę. Sama nie wiem, czy to dobrze czy źle. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba się przejmować utrzymywaniem kontaktu wzrokowego. Zła wiadomość jest taka, że urok osobisty na nic się zda.