Po angielsku o polskim prawie cywilnym i handlowym. Recenzja Legal English Civil and Commercial Law, podręcznika z ćwiczeniami dla prawników i tłumaczy autorstwa Anety Skorupy-Wulczyńskiej.
Książka „Legal English Civil and Commercial Law” trafiła do mnie przez przypadek. Znajomy prawnik wywęszył promocję i nabył dwa egzemplarze drogą zakupu. Recenzja powstała, kiedy do głosu doszedł mój wewnętrzny sędzia-krytyk.
Autorka jest tłumaczem przysięgłym języka angielskiego, a książka skierowana jest do prawników, studentów prawa, tłumaczy i kandydatów na tłumacza przysięgłego. Zakres tematyczny obejmuje podstawy polskiego prawa cywilnego i handlowego.
Na plus
• praktyczne podejście
Autorka porusza najważniejsze i najbardziej przydatne zagadnienia z zakresu prawa cywilnego i handlowego. W sam raz na dobry początek. Atrakcyjność książki polega głównie na tym, że jest przeznaczona dla praktyków. Poza tym zawiera mnóstwo ćwiczeń i przez to wymusza na czytelniku aktywność.
Można oczywiście przeczytać teksty paralelne zestawione w tabeli (np. tłumaczenia ustaw) i powiedzieć „aha”, ale niewiele zostaje potem w głowie. Na tym na przykład w dużej mierze opiera się książka A. Koniecznej-Purchały „Przekład prawniczy”, która zdecydowanie mniej przypadła mi do gustu.
Ćwiczenia są bardzo różnorodne i obejmują słowotwórstwo, elementy tłumaczenia a nawet materiały video (pytanie tylko, komu będzie się chciało przepisywać linki…).
Na minus
• niewykorzystany potencjał
W wielu miejscach miałam wrażenie, że autorka porzuca temat, nie przedstawiając najważniejszych dla czytelnika wniosków, nie wskazując istotnych różnic między systemami prawnymi funkcjonującymi w Polsce, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. A szkoda.
Przykład 1:
Autorka podaje następujące słowa kluczowe z definicjami i przykładami zdań (s. 48):
o statement of claim
o petition
o complaint
Nie pojawia się natomiast informacja, że wszystkie te terminy – w zależności od kontekstu – można tłumaczyć jako pozew. Aż prosi się, żeby wskazać, czym różnią się te terminy i wyszczególnić sytuacje, w których mają zastosowanie.
No to bardzo proszę:
• statement of claim – pozew np. w sprawie o zapłatę
• petition – pozew np. w sprawie o rozwód (nie tylko wniosek)
• complaint – pozew, termin stosowany w Stanach Zjednoczonych (nie tylko reklamacja i zażalenie)
Przykład 2:
W jednym z glosariuszy autorka podaje termin bylaws i jego odpowiednik w języku polskim:
bylaws – statut
Przydałaby się informacja, że bylaws funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych (w Wielkiej Brytanii natomiast stosuje się natomiast termin articles of association). Poza tym tłumaczenie zależy od typu spółki. W przypadku spółki akcyjnej mówimy właśnie o statucie, a w przypadku innych spółek właściwym terminem jest umowa spółki.
• terminologia (sporo zamieszania i brak precyzji)
Pojęcia problematyczne i terminy bezekwiwalentowe są mocno zaniedbane, a szkoda, tym bardziej że książka jest przecież adresowana do prawników i tłumaczy.
Przykład 1: reprezentacja
Termin prokura, owszem, pojawia się (s. 73), ale … przechodzi zupełnie bez echa. Autorka proponuje następujące tłumaczenia:
prokura – commercial proxy,
pełnomocnictwo – proxy
Poza tym pełnomocnik funkcjonuje w książce jako attorney-in-fact, z czym jak najbardziej się zgadzam. Dlaczego więc autorka udziwnia i tłumaczy pełnomocnictwo jako proxy zamiast power of attorney? Sporo niepotrzebnego zamieszania, dlatego podsumowanie jest jak najbardziej na miejscu:
1. prokura jest pełnomocnictwem udzielonym przez przedsiębiorcę podlegającym obowiązkowi wpisu do rejestru przedsiębiorców, które obejmuje umocowanie do czynności sądowych i pozasądowych, jakie są związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa (art. 1091 § 1 kodeksu cywilnego);
W systemie common law nie ma takiej instytucji, dlatego tłumaczenie powinno być opisowe i oddawać specyfikę tego rodzaju pełnomocnictwa. Opcji tłumaczenia jest więcej, ale ja skłaniam się ku takiemu rozwiązaniu:
EN: registered commercial power of attorney
Wiem, że taki ekwiwalent jest mało atrakcyjny i nie sprzedaje się najlepiej, ale na pewno nie można pominąć informacji, że prokura jest wpisana do KRS (registered), bo to właśnie odróżnia prokurę od innych rodzajów pełnomocnictwa.
2. prokurent – pełnomocnik ustanowiony przez przedsiębiorcę wpisany do rejestru przedsiębiorców, uprawniony do dokonywania w imieniu przedsiębiorcy wszystkich czynności sądowych oraz pozasądowych wiążących się z prowadzeniem przedsiębiorstwa (z wyjątkiem zbycia przedsiębiorstwa, zbywania i obciążania nieruchomości);
EN: registered holder of a commercial power of attorney
3. proxy – (1) one who is authorised to act as a substitute for another; esp. in corporate law, a person who is authorised to vote another’s stock shares; (2) the document granting this authority (Black’s Law Dictionary);
PL: pełnomocnik (do głosowania); pełnomocnictwo (do głosowania)
4. attorney-in-fact – one who is designated to transact business for another; a legal agent (Black’s Law Dictionary);
PL: pełnomocnik
Kwestię terminologii reprezentacji spółki bardzo przystępnie wyjaśnia Ł. Biel w artykule „Terminologia i frazeologia reprezentacji spółki (pełnomocnik, prokurent i przedstawiciel) oraz ich angielskie ekwiwalenty”. Polecam.
Przykład 2: spółki
Może nie każdy aż tak wnikliwie czyta podręczniki (kto jak kto, ale prawnicy i tłumacze jednak powinni), ale widzę, że autorka sama sobie zaprzecza. W dziale o polskich spółkach jako ekwiwalent spółki z ograniczoną odpowiedzialnością podano limited liability company. Wcale nie muszę mówić, co o tym myślę, ponieważ z definicji przytoczonej przez autorkę (s. 196):
limited liability company – a hybrid business entity having certain characteristics of both a corporation and a partnership or a sole proprietorship
jasno wynika, że polska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością i amerykańska limited liability company mają niewiele wspólnego i tak naprawdę lepszym odpowiednikiem byłaby brytyjska private company limited by shares.
Podsumowanie
Czy warto? Chyba warto (chociaż obszerna sekcja „na minus” mogłaby sugerować, że będę zakup tej książki zdecydowanie odradzać). Powiedziałabym, że to jest trochę tak jak z fioletowym garniturem. Można, ale niekoniecznie w pierwszej kolejności. Najpierw przydałoby się nabyć granatowy i szary.
Żadnego podręcznika ani słownika nie należy traktować jak wyroczni. Zawsze (zawsze!) należy zgłębić temat, wczytać się w definicje, kontekst, wziąć pod uwagę odbiorcę tekstu i system prawny. Polecam zatem stosować zasadę ograniczonego zaufania i kompulsywnie sprawdzać, upewniać się, kwestionować, porównywać i wyciągać wnioski.
Co polecam
Początkującym tłumaczom prawniczym polecam przede wszystkim podręczniki prof. Leszka Berezowskiego:
„Jak czytać i rozumieć angielskie umowy?”
„Jak czytać i rozumieć angielskie dokumenty sądowe w sprawach cywilnych?”
„Jak czytać i rozumieć angielskie dokumenty notarialne, testamenty i pełnomocnictwa?”
Osoby, które planują podejść do egzaminu na tłumacza przysięgłego powinny również zapoznać się z podręcznikiem Marka Kuźniaka „Egzamin na tłumacza przysięgłego w praktyce. Język angielski – analiza językowa”.
Warto przebrnąć również przez „Teksty egzaminacyjne dla kandydatów na tłumacza przysięgłego” pod redakcja Zofii Rybińskiej. Są to tylko teksty bez omówienia, czyli znikąd pomocy, ale warto chociaż przejrzeć teksty, żeby wiedzieć, czego można spodziewać się na egzaminie.